Media



Miasto Zbąszynek (woj. lubuskie), założone prawie 80 lat temu wg projektu niemieckiego architekta Friedricha Veila, miało być miastem ogrodów i zieleni. W porównaniu z okolicznymi miejscowościami może się pochwalić znaczną ilością skwerów, parków i innych elementów zieleni, lecz mimo to jest tu niejedno ale…
W Zbąszynku od kilku lat wykonywane są drastyczne cięcia drzew oraz stosuje się archaiczne i szkodliwe praktyki zabezpieczania ubytków, których efekty będą widoczne latami. Jednocześnie sadzi się tylko znikomą ilość drzew w stosunku do tej, która jeszcze istnieje.


Kasztanowiec biały w Parku przed Urzędem Miasta i Gminy Zbąszynek, który ma zabetonowane ubytki i rany

Łatwe decyzje
Dotychczasowe władze miasta wychodziły z założenia, że drzewo ogłowione i pozbawione korony odnowi się i dalej będzie pełniło swoje funkcje. Pomijając oczywistą naiwność takiego myślenia, zapomniano, że takie ingerowanie w naturę drzew może skrócić ich wiek nawet o połowę.
Przed dwoma laty – po tym, jak jedna z gałęzi w parku spadła tuż przed matką pchającą wózek z dzieckiem, jak dramatycznie ujął to urzędnik miejski – podjęto decyzję o przycięciu przy Placu Wolności ponad 63 sztuk lip szerokolistnych. Powód niewątpliwie słuszny, ale efektem jest ogłowienie wszystkich drzew w parku, wśród których znalazł się także 100-letni dąb rosnący w jego centralnej części. Pozbawiono go w 50% korony, a – jak wiadomo – dąb jest jednym z drzew, które bardzo trudno ją odbudowuje. Lipy, które całkiem dobrze znoszą cięcia, a które tu pozbawiono korony w 100%, nigdy jej nie odnowią. Natomiast cienkie i długie gałęzie wypuszczane obronnie przez drzewa wraz z wiekiem przybiorą na masie i będą się wzajemnie dusić. Aby do tego nie dopuścić, zabieg cięcia trzeba będzie powtarzać co kilka lat, a to z kolei będzie niosło za sobą kolejne niepotrzebne koszty. Gdyby o drzewa dbano w młodym wieku, odpowiednio kształtując koronę, tak jak to powinno się odbywać, to nie dochodziłoby w późniejszym czasie do tak poważnych wypadków jak wspomniana historia. Według. prof. Baranowskiego z Akademii Rolniczej z Poznania pozostały czas życia opisanych drzew to maksymalnie 10 lat.
Kolejnym efektem urzędniczych działań jest obcięcie prawie 50 żywotników zachodnich, które, jak później się okazało, miały utworzyć jednometrowy żywopłot. W efekcie, po roku od wykonania, ponad połowa żywotników uschła. Specjaliści uważają, że drzewa iglaste źle znoszą jakiekolwiek cięcia i podczas ich wzrostu w koronę w ogóle nie powinno się ingerować.
W Zbąszynku nie mniejsze błędy popełniane są w sposobie zabezpieczania i leczenia ubytków w drzewach. Wszystkie ubytki oraz miejsca odcięcia gałęzi i konarów są traktowane betonem. Sposobów zabezpieczania ran jest wiele, więc dlaczego wybiera się tam beton? Metoda ta, doświadczalnie stosowana w latach 60., nie dość, że nie zabezpiecza ubytków przed dalszym rozkładem, to wręcz szkodzi drzewu i wygląda nieestetycznie.

Ogławione lipy przy Placu Wolności

Gdzie odpowiedzialność
Choć tego, co się stało, nie da się już cofnąć, to należy zwrócić uwagę na skutki takich działań. Na pewno jest to brak wiedzy zleceniodawców i niewykwalifikowana kadra wykonawców. Problem tkwi także w ustawie o zamówieniach publicznych, w której nie ma mowy o kwalifikacjach, wiedzy i umiejętnościach ludzi zajmujących się pielęgnacją zieleni. Jest natomiast mowa o cenie. W Zbąszynku firma, która wykonuje usługi pielęgnacji zieleni, na dzień wykonania prac nie posiadała w swoich szeregach żadnego fachowca w tym zakresie. W większości były to osoby bez żadnego kierunkowego wykształcenia, którym dano do rak sprzęt mechaniczny i kazano po prostu ciąć.
Wszystkie opisane zabiegi i ich niefachowość powinny przynajmniej podlegać karze pieniężnej wynikającej z art. 88 pkt 3 ustawy z 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody, gdzie jest napisane: Wójt, burmistrz lub prezydent miasta wymierza administracyjną karę pieniężną za zniszczenie spowodowane niewłaściwą pielęgnacją terenów zieleni, zadrzewień, drzew lub krzewów. Warto też wspomnieć o art. 181 kodeksu karnego: Kto powoduje zniszczenia w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

Marcin Wodniczak